Marek Walczewski

Marek Walczewski 

(ur. 9.04.1937 – Kraków , zm. 26.05.2009 - Warszawa)

Aktor teatralny i filmowy. W 1960 roku ukończył Państwową Wyższą Szkołę Teatralną w Krakowie. Debiutował na scenie Teatru im. J. Słowackiego. Ze Starym Teatrem związany był w latach 1964 – 1972.

Wysoki, szczupły, bardzo sprawny fizycznie  (były reprezentant Polski juniorów w szermierce), o niesłychanie plastycznej, „nerwowej” fizjognomii, do Starego Teatru trafił już jako aktor uformowany, świadomy swych możliwości aktorskich. Miał tutaj okazję zetknąć się z tak wybitnymi twórcami jak Konrad Swinarski, B. Hussakowski, Z.Hűbner  czy Jerzy Jarocki. „Życie ludzkie jest napiętą między tęsknotą i marzeniami struną, która ciągle wibruje. Rolą aktora jest, by wyczuć te wibracje, których zwykle człowiek nie dostrzega" - mówił Walczewski. ("Rzeczpospolita" 04.11.1994). I tak właśnie Walczewski kreował swoje postacie: w napięciu, rozedrganiu, wyprowadzając z nich - poprzez niezwykłą ekspresje twarzy i gestu – każdą emocję, nastrój, prostotę lub zagmatwanie psychiki. Opanowany w stopniu doskonalym warsztat aktorski pozwalał mu na cyzelowaniu wszelkich niuansów głosowych i celowość każdego gestu.

Konrad Swinarski, tworząc w 1965 r. swoją - jakże śmiałą jak na owe czasy, gwałtowną inscenizację Nieboskiej komedii Z. Krasińskiego, powierzył mu rolę Męża – Hrabiego Henryka. Wrażliwość aktora, kierowana przez reżysera, odsłoniła głębię ludzkiego dramatu bohatera – kreatora a jednocześnie ofiary zdarzeń. Walczewski wyprowadzając swą kreację ze środka, z psychiki, okazał głębokie zrozumienie tragedii kochającego męża i ojca, usiłującego zachować godność i rozsądek w sytuacji rozpadu świata w którym żyje i rodziny, która stworzył i starał się chronić przed zagrożeniami, pochodzącymi z zewnątrz i tkwiącymi w niej samej. Swinarski "to, co dzieje się na scenie, ujmując  jako  wyobrażeniem romantycznego bohatera, Hrabiego Henryka, i poety Zygmunta Krasińskiego" (Elżbieta Wysińska "Dialog" 1966, nr 4), dał Walczewskiemu niezwykle trudne ciężkie zadanie aktorskie czyniąc go osią wydarzeń. "Mąż, chociaż co chwila wpada w fałszywie napuszoną tonację (…), ma jednak świadomość swojej małości i cierpienia bliskich. Na scenie rozgrywa się prawdziwie ludzki dramat" (Joanna Walaszek,"Konrad Swinarski i jego krakowskie inscenizacje", Warszawa 1991). 

Po raz drugi artyści mieli okazję pracować wspólnie przy inscenizacji Wszystko dobre co się dobrze kończy W. Shakespearea (1971). W tej trudnej aktorsko i rzadko granej późnej komedii shakespearea, stworzył Walczewski postać króla Francji: dostojnego, szlachetnego, choć potraktowanego w sposób pobłażliwie groteskowy.

O swej współpracy z Konradem Swinarskim aktor mówił: „ Z wielkim sentymentem wspominam Konrada Swinarskiego. Nie zawsze rozumiałem jego sceniczne myślenie, ale całkowicie podporządkowywałem się wizji Konrada.  Była to wiara ucznia w swojego profesora.”

Warsztat aktorski Walczewskiego sprawdzał się zarówno w sztukach współczesnych, jak np. Wkrótce nadejdą bracia J. Krasińskiego w reż. B.Hussakowskiego (1968),  gdzie zagrał rolę Kolekcjonera – postać tajemniczą , skrytą, zamkniętą a jednocześnie wabiącą  i „oswajająca” swoją ofiarę. Wyważenie gestu, naturalność gestu i twarz – maska, za którą ukryta jest wiedza o nieuniknionym, swoboda a jednocześnie intrygujące napięcie, dały doskonały rezultat sceniczny. W Hipnozie A.Cwojdzińskiego w reż. M. Daszewskigo (1970) stworzył postać lekarza – fascynata, który  ma w sobie coś zarówno z naukowca jak i z szarlatana. Aktor w świadomy sposób wykorzystywał swe umiejętności transformacyjne przechodząc z  pełnego powagi skupienia w nagromadzenie ekspresji ruchowej , mimicznej i artykulacyjnej.

Na szczególną uwagę zasługują kreacje, stworzone pod reżyserską batutą Jerzego Jarockiego. Reżyser ten, sięgając po nader różnorodny materiał dramatyczny – od komedii współczesnej po Shakespearea, od Czechowa i Babla po Witkacego, budując swe dzieła na skrajnych historycznie i kulturowio estetykach teatru, umożliwił aktorowi udowodnic w jak perfekcyjnym stopniu opanował  on zarówno rozmaite techniki aktorskie jak i własną fizyczność i psychikę. Drugą – po Shakespearowskim Królu Henryku IV (rola tytułowa – 1965) wspólną realizacją był Zmierzch I.Babla (1966).  Walczewski – Benia Krzyk – stworzył postać zimną i groźną, porażajacą łatwością z jaką łamie ojca i przejmuje po nim władzę. Wyniosły i złowrogi, potrafi nagle nieoczekiwanym gestem i mimiką wprowadzić element komizmu – potęgującego grozę, świadczącego o zimnej , wyrachowanej bezwzględności postaci.  "Benia Krzyk Marka Walczewskiego (...) przeciwstawia żywiołowej witalności opanowaną świadomość mózgowca" - pisał Jerzy Falkowski. - "Walczewski gra złowrogie przyczajenie, odmierza krok za krokiem niezawodną kalkulację. Obnosi pogardliwą nonszalancję wobec ludzi, pozerską pewność siebie nowocześnie flegmatycznego gangstera, ironicznie smakującego błyskotliwe groźby" ("Teatr" 1967, nr 4).

W Cymbelinie W.Shakespearea (1967), zrobionym dość przewrotnie w stylu buffo, czy raczej tragifarsy przez Jarockiego, Walczewski – grając Postumusa, poprzez potraktowanie postaci z przesadną powagą i namaszczeniem ośmieszył swego bohatera, czyniąc go szlachetnym, rycerskim ale głupim.  (…) zwraca uwagę Marek Walczewski jako interesujący Postumus. Wprowadzając tam gdzie trzeba intonacje groteskowe, Walczewski zarysował postać początkowo nieco przymgloną i - dzięki wewnętrznemu pasowaniu się z własnymi rozterkami - wyobcowana wśród rzymskich dworaków, dopełnioną ostatecznie namiętnym wybuchem wściekłości rzekomo zdradzonego kochanka. (Jerzy Falkowski, "Jest w tym coś z sensu", Teatr, Nr 23, 01-01-1967).

Plastyczność aktora, jego niezwykłe zdolności do transformacji, ekspresyjna mimika, zdolność do autoironicznego potraktowania postaci i wreszcie niezwykłą sprawność fizyczną Walczewskiego wykorzystał Jarocki podczas inscenizacji sztuk Witkacego: Szewców (1971) i Matki (1972). W pierwszej z nich aktor zagrał prokuratora Skurvy’ego tworząc  postać rodem z tragifarsy. Uległy, erotycznie podporządkowany, komiczny w swej uniżoności, miękkości; potrafił niespodziewanie przybrać postać dyktatorską, zmienić całkowicie ekspresję ruchu, wyraz twarzy, jej napięcie, głos. Jan Pieszczachowicz w swej recenzji napisał: „duże brawa dla Marka Walczewskiego, który jednakowo trafnie grał w mundurze dyktatora, jak i... w psiej budzie(…). ("Witkacy wciąż żywy ", Echo Krakowa, Nr 138, 15-06-1971). Na gamę środków aktorskiego wyrazu zwrócił w swej recenzji uwagę Zygmunt Greń pisząc: A więc groteskowe skurcze i takąż wirtuozerię Marka Walczewskiego (Scurvy), który jak mistrz ledwo dotyka klawiatury, a gra na cały regulator.  (Teatr, ""Szewskie" pasje, gorycze, trucizny",  Nr 17, 01-09-1971). 

I wreszcie wirtuozowska kreacja – kończąca krakowski etap kariery aktora: Leon Węgorzewski w Matce. O stylu gry, o nieprawdopodobnych wręcz możliwościach aktorskich Walczewskiego, o jego dynamice i ekspresji najlepiej zaświadczają fragmenty wypowiedzi recenzentów, którzy entuzjastycznie przyjmując spektakl jako taki w szczególny sposób skupili się na doskonalości kreacji aktora: 
Od pierwszej sceny pokazany został jako przykład człowieka bez właściwości, sparaliżowanego przez własną niemożność, którego stać jedynie na wyrażanie siebie poprzez sposób mówienia i zachowania. Sposób mówienia jest niedorzeczny: ważne w nim staje się nie to, "co" się mówi, ale "jak". Marek Walczewski skracaniem i wydłużaniem sylab akcentuje sekwencje dosyć nieoczekiwane, zmienia modulację, tempo, timbre głosu, od szeptu przechodzi w krzyk; wypowiada swoje kwestie niczym derwisz w transie. Intelektualna zawartość zdań nie tylko się ulatnia, ale zostaje skompromitowana i zamiast świadomości wyraża nieokiełzaną podświadomość. Sposób zachowania jest minoderyjny: gesty-znaki, uwyraźniające tradycyjne motywy, ustępują seriom zachowań nie-umotywowanych - poziomych, okrągłych, wahadłowych, podległych jedynie prawom geometryzacji. Ośmieszają one w naszych oczach Leona, jak pokaz akrobatyczny z szafą wyłamujący się spod praw fizykalnej determinacji. ("'Matka' i przeklęła metafizyka", Elżbieta Salomon, Życie Literackie, nr 37, 10-12-1972).
Marek Walczewski ponownie dał poznać swoje wielkie możliwości aktorskie. Świetny w sylwetce, z głową łysą niby osesek, doskonale operujący głosem, stworzył kreację. Imponował ponadto ogrom¬ną sprawnością, wręcz gimnastyczną. ("Pokaz teatralności Witkacego" , Jerzy Bober, Gazeta Krakowska, 15-07-1972).
Walczewski budując swą rolę w tonacji cyrkowego klowna, ocalił w niej także kilka rysów dramatycznych. W zamykającym spektakl obrazie, kiedy ginie zadeptany butami narastającego bezosobowego tłumu, ma już tylko twarz człowieka przerażonego. Odpadła maska błazna, gra, to wszystko, co było sztuczne, skłamane. (""Matka", Bronisław Mamoń, Tygodnik Powszechny, nr 34, 20-08-1972).
Praca nad rolą była w ich przypadku specyficznym opanowaniem formy, plastyki gestu, rozszyfrowywania fonicznych znaków zawartych w słowach z pozoru pozbawionych znaczenia, skomplikowanej partytury ruchów, min, gestów układających się, pomimo całej swojej niesamowitości, w obraz całkiem zrozumiały. Powaga i humor, ironia i sarkazm, napięcie między tragizmem autentycznych wydarzeń i złudzeniami, którym ulegamy i które tworzymy, aby uchronić się przed bezwzględnością historii, splatają się w postaciach Leona i Matki. Ewa Lassek wyposażyła swoją bohaterkę w dojrzałość, która czyni ją bardziej ludzką, mądrzejszą o doświadczenia, które Witkacy jedynie przewidywał i przed którymi ostrzegał. Czy słusznie ocenił "punkty krytyczne" naszej cywilizacji? Wydaje się, że Witkacy - klasyk - jest jeszcze w wielu sprawach artystą przyszłości, a jego prognozy przestaną być aktualne dopiero wtedy, gdy się spełnią. (Anna Zielińska 07-07-1972).

Marek Walczewski od 1973 r. pracował w teatrach w Warszawie.

Spoczywa w Warszawie na cmentarzu w Pyrach.

A Ą B C Ć D E Ę F G H I J K L Ł M N Ń O Ó P Q R S Ś T U V W X Y Z Ź Ż
Wyczyść
Wyszukaj:

Biesy

Zobacz >

Cymbelin

Zobacz >

Donadieu

Zobacz >

Hipnoza

Zobacz >

Jasny, pogodny dzień

Zobacz >

Król Henryk IV

Zobacz >

Łaźnia

Zobacz >

Matka

Zobacz >

Mizantrop

Zobacz >

Nieboska komedia

Zobacz >

Niewinne kłamstwa. Czarna komedia

Zobacz >

Oni. Nowe wyzwolenie

Zobacz >

Puzuk

Zobacz >

Sie kochamy

Zobacz >

Szewcy

Zobacz >

Trzy siostry

Zobacz >

Uciekła mi przepióreczka

Zobacz >

Wkrótce nadejdą bracia

Zobacz >

Wszystko dobre, co się dobrze kończy

Zobacz >

Wszystko w ogrodzie

Zobacz >

Wyszedł z domu

Zobacz >

Zmierzch

Zobacz >

Życie jest snem

Zobacz >
Narodowy Stary Teatr w Krakowie tel. 48 12 4228566, 48 12 4228020 wew. 134 fax 12 2927512 e-mail:muzeum@stary.pl
Copyright 2011