Przedstawienie:

Nastasja Filipowna

Autor: Fiodor Dostojewski przedstawienia tego autora >

Reżyser: Andrzej Wajda przedstawienia tego reżysera >

Scenografia: Krystyna Zachwatowicz przedstawienia tego scenografa >

Obsada:

Parfien Siemionowicz Rogożyn: Jan Nowicki przedstawienia >

Książę Lew Nikołajewicz Myszkin: Jerzy Radziwiłowicz przedstawienia >

* rola dublowana

Opis:

Premierę Nastasji Filipowny poprzedziło 27 publicznych prób . Był to eksperyment reżysera przedstawienia – Andrzeja Wajdy – i przez niego samego został skomentowany: „Zawsze sądziłem, że istnieje wiele doznań i przeżyć wstydliwych, które wymagają samotności. Próby w teatrze na pewno do nich należą. Ale dotychczas tylko domyślałem się tego. Dzisiaj wiem to na pewno”.

Spektakl Starego Teatru oparty na motywach powieści Fiodora Dostojewskiego Idiota zachował jednak do końca formę eksperymentalną i na swój sposób realizuje to, co stanowiło założenie teoretyczne otwartych prób – nie otrzymujemy gotowego, raz już wyreżyserowanego przedstawienia, lecz rodzi się ono niejako na naszych oczach. Z rozmowy jaką toczą dwaj aktorzy – Jan Nowicki i Jerzy Radziwiłowicz – powstaje Teatr. O ostatecznym kształcie decydują ich osobowości, ich wrażliwość i wreszcie – inwencja. Dzięki czemu wieczorne spotkanie w sali im. H. Modrzejewskiej ma charakter niezwykły – po części zaś również z tej przyczyny, że nie ma w nim fragmentów statycznych, musimy liczyć się z możliwością nieustannego zaskakiwania i zmiany. Ale wymaga to zarazem od widza „wyższego wtajemniczenia”. /…/ W tym przedstawieniu nie ma żadnych rozstrzygnięć. I nie wolno ich oczekiwać. Jest to jedno ze znamion geniuszu Dostojewskiego- rzucanie problemów, które – jak to określił Michał Bachtin – mogą ujawniać się jedynie w dialogu między ludźmi, lecz rozstrzygnięć nie doczekają się nigdy. Dlatego też żaden z głosów nie zwycięża, a Myszkin i Rogożyn nie są zwyczajnie sobie przeciwstawieni, lecz wzajemnie się warunkują. Nie ma tu podziału: morderca i święty lecz jest jedna, najogólniej zgodna ze światopoglądem chrześcijańskim koncepcja człowieka, jako doskonałości skażonej przez grzech pierworodny. W ten sposób odsłonięta zostaje dwoistość ludzkiej natury- zdolność do najgorszej podłości i najczystszego przebaczenia. /…/
Przez cały wieczór trwa wędrówka wśród tematów i motywów. Nie ma ostrych granic – problemy wyłaniają się jak gdyby z czerni i zapadają w pustkę. Tak dzieje się z niedokończonymi rozważaniami o karze śmierci, z luźno rzuconymi pytaniami na temat wiary, z chaotycznie opisaną sceną zamiany krzyżyków. Co więcej – niektóre motywy powracają kilkakrotnie w wolnym, obsesyjnym rytmie wyznaczanym przez głośne tykanie zegara. Ten miarowy, jednostajny dźwięk rozrywa ciszę, wkrada się między słowa i nadaje rozmowie zupełnie inny tok, niż dzieje się to w zwyczajnym dialogu scenicznym. Elementy scenografii Krystyny Zachwatowicz , to również punkty-znaki, wokół których gromadzą się myśli Rogożyna i Myszkina – obraz nad drzwiami, płonące lampki. Wnętrze wysokiej sali wypełnia dziwne, rozproszone światło sączące się przez zasłonięte białym materiałem okna. /…/ Za sprawą Andrzeja Wajdy zachodzą w naszej obecności chwile fascynującego porozumienia, kontaktu między aktorami. Tu nie może być mowy o żadnych „chwytach” czy sposobach aktorskich – natychmiast zostałaby zdemaskowana ich nieprzydatność, ich nieunikniona fałszywość. Jest to ciągłe poszukiwanie, dążenie do przedłużenia owych spięć. Książę Lew Myszkin i Parfien Rogożyn stają się w końcu dwiema potwornie cierpiącymi istotami. Dochodzą do słów, gestów najprostszych. Są już tylko ludźmi, ponad miłością, nienawiścią, rozpaczą, nawet przebaczeniem. Następuje ostateczne zrównanie- ponadsłowami.
Jacek Kuna, Wielki dialog, Dziennik Polski 1977, nr 95.
 
 
/…/ ten spektakl, tak dziwnie rodził się, ewoluował, dojrzewał, który miał tyle etapów i punktów dojścia, ta „Nastasja Filipowna - improwizacja na motywach powieści Fiodora Dostojewskiego „Idiota „– to sprawa wielka i całkiem w naszym teatrze osobna./…/
Kiedy wchodzi się do sali o godzinie 10 tej wieczór i szuka krzesełka, oni dwaj już tam są:
- czarno ubrany człowiek monologujący niewyraźnie leży na kanapie. To Parfien Rogożyn, właściciel salonu, gospodarz. Ostre regularne rysy, chrapliwy choć dźwięczny głos – Jan Nowicki
- i biało ubrany człowiek, nieruchomo siedzący na krześle przed biurkiem . Gość – Książę Lew Nikołajewicz Myszkin, „Idiota” i i jurodiwy. Szczupła sylwetka, plama bladości, kruchość – Jerzy Radziwiłowicz. Nie dzieje się nic, tylko Nowicki mówi coraz wyraźniej, można już uchwycić sens poszczególnych słów. Radziwiłowicz słucha wciąż, nieporuszony. Naprawdę nie dzieje się nic, tylko intensywnie pachną kadzidła – trociczki?
Zaczyna się –nie zaczyna – zaczęło?
Zapachy, wrażenia, nastrój, tylko klimat, tylko półtony i obrazy, tylko potęgująca się niesamowitość – owszem tylko to jest na początku.
I już od razu w tych klimatach półcieniach, w narastającej martwo grozie i powadze – Dostojewski.
Najprawdziwszy, przerażający, taki, jaki jawi się w pierwszy w życiu czytaniu: Dostojewski po którym dostaje się gorączki i próbuje się zajrzeć sobie do duszy. Tak będzie do końca, przez całe półtorej godziny z nimi: czarnym Rogożynem, który zabił , ale jest życiem i białym Myszkinem, który nigdy zabić nie potrafi, ale jest antytezą życia: doskonałością.   Czarno- biała odwieczna oś, ewangeliczne bieguny: po prostu Dostojewski, ten sprowadzony do istoty rzeczy, do sedna. Pasjonująca etiuda o tej czerni i bieli, o barwach istnienia, etiuda plastycznie i wyraziście skrótowa, arcyteatralna. Zamiast całego wątku – wątków Idioty – jedna scena i sytuacja: noc po zamordowaniu przez Rogożyna kobiety, którą kochali obaj. Noc czuwania przy zwłokach Nastasji Filipowny, czuwania szczególnego: trup jest za kotarą, w alkowie, a w pokoju siedzi morderca i rozmawia z Myszkinem./…/ Kochali ją obaj, była narzeczoną ich obu, jeden ją zabił, mogą teraz pić wino razem – mogą naprawdę?
- w tej scenerii, w tej atmosferze, u tego pisarza, u tego reżysera, w tym spektaklu – owszem. I będzie to wiarygodne, i będzie to p r a w d z i w e , i będzie to miało wymiar syntezy i symbolu. /../
Wspaniały, witalny Nowicki, którego rozsadza rogożynowskie piekło pragnień, a którego pokonuje już trupi odór własnej ofiary i niezmordowanie uciekający czas. /…/ Nowicki pelen nagłych ruchów, bawiący się nożem, jedzący, pijący, wyrazisty do bólu, do przerysowania – każdy Czarny, każdy Przeciętny chcący łakomie żyć.
Rola majstersztyk, prawdziwa rola z Dostojewskiego./…/
Druga rola – Myszkina – o której trzeba powtórzyć: majstersztyk. Też? – mniej? – więcej?/../ Obaj Nowicki i Radziwiłowicz są tu na miejscu. Tylko tyle: to bardzo wiele. To ich spektakl. Ile ich, ile Wajdy, ile Zachwatowicz – pytania bez sensu. OBAJ są z Dostojewskiego i z Idioty . Z nas też, z dzisiaj. OBAJ są wstrząsający swojej prawdzie, w znakach postaw, które biorą na siebie w te wieczory. Może Radziwiłowicz ma zadanie trudniejsze – Wywiązuje się z niego idealnie, tak idealnie, że rola wymyka się próbom opisu. /…/ Cudowna rola – czysta, z pełnym zaznaczeniem totalnej niemożności: jakiejś świętości. Rola bez chorobowych popisów, chorobę rysująca delikatnie, bezradnie, jakby żałośnie. /…/ Rola w ogóle zbudowana z subtelnych wyciszeń, zatrzymanych gestów, półtonów, Świetlistości i – bezradności, przede wszystkim z tego. Taki Myszkin to wymarzona biel dla czerni Rogożyna parującego namiętnościami. /…/
Teresa Krzemień, Oni dwaj i trup, Kultura 1977, nr 4.

Animacje kostiumów

Narodowy Stary Teatr w Krakowie tel. 48 12 4228566, 48 12 4228020 wew. 134 fax 12 2927512 e-mail:muzeum@stary.pl
Copyright 2011