Przedstawienie:

Poskromienie złośnicy

Autor: William Shakespeare przedstawienia tego autora >

Reżyser: Zygmunt Hübner przedstawienia tego reżysera >

Scenografia: Lidia Minticz przedstawienia tego scenografa > Jerzy Skarżyński przedstawienia tego scenografa >

Obsada:

Wdowa Dorota: Marta Stebnicka przedstawienia >

Bianka: Danuta Maksymowicz przedstawienia >

Biondello: Aleksander Fabisiak przedstawienia >

Bianka: Ewa Ciepiela przedstawienia >

Lucencjusz: Jan Nowicki przedstawienia >

Kurtis: Tadeusz Jurasz przedstawienia >

Kasia: Anna Polony przedstawienia >

Gremio: Andrzej Kozak przedstawienia >

Kasia: Hanna Wietrzny przedstawienia >

Krawiec: Michał Żarnecki przedstawienia >

Bakałarz: Wojciech Ruszkowski przedstawienia >

Tranio: Tadeusz Kwinta przedstawienia >

Grumio: Stanisław Gronkowski przedstawienia >

Petrycy: Wojciech Pszoniak przedstawienia >

Hortensjusz: Kazimierz Kaczor przedstawienia >

Wincencjusz: Tadeusz Wesołowski przedstawienia >

Baptysta: Marian Jastrzębski przedstawienia >

* rola dublowana

Opis:

Właściwie każda premiera teatralna nowego sezonu, na krakowskich scenach staje się w jakimś stopniu zaskoczeniem dla widza. Jeszcze nie otrząsnęliśmy się po kontrowersyjnych propozycjach inscenizacyjnych Lidii Zamkow w Weselu Wyspiańskiego, jeszcze mamy przed oczami szokujący spektakl Klątwy w ujęciu Konrada Swinarskiego, czy nader śmiałą wizję Stopki-Golińskiego z Powrotu Odysa - a już Stary Teatr wystawił starego Szekspira Poskromienie złośnicy tak po nowemu, że znów niektórzy wielbiciele klasyki mistrza ze Stratfordu mogą chodzić przez co najmniej kilka tygodni - w całkowitym oszołomieniu.
Jesteśmy świadkami jak by koncentrycznego ataku inscenizatorów na tzw. uznane świętości teatralne. I trudno nazwać to tylko modą. Wydaje się, że raptem nastąpiła niemal eksplozja twórczych pomysłów, że ożyły wymarłe od lat wulkany inwencji, a teatralnej lawinie nie opierają się już prawie żadne kanony tradycyjnego stylu scenicznego.

(…) Nie popieram i nie godzę się na tzw. stawianie klasycznych sztuk na głowę, wypaczanie intencji utworu oraz wszelkie mętniactwo ideowo - artystyczne. - Szukanie za wszelką cenę taniej aluzyjności- i równie taniego efekciarstwa - nie ma niczego wspólnego z prawdziwą twórczością w teatrze. Natomiast każda próba mądrego, odkrywającego nieznane, a celne wartości poznawcze, zbliżenia klasyki do widza żyjącego w naszej epoce, a więc - wymagającego od teatru takiej wizji scenicznej, która odpowiada współczesnej wrażliwości człowieka - zasługuje na poparcie. Niezależnie od spraw spornych, jakie z sobą przynosi. Bez dyskusji bowiem nigdy nie dojdzie do koniecznych wyjaśnień i sprecyzowania stanowisk. Dopiero wtedy dokonuje się wyboru postawy i utrwala poglądy.

(…) I oto Hübner wpadł na kapitalny pomysł owego zastrzyku życia współczesnego - w zmartwiałe już wątki komedii. Idąc za Prologiem Szekspira, a nawet za ówczesna praktyką przedstawień teatru Globe - stworzył teatr w teatrze. Ba, ale jaki teatr? Właśnie ową amatorską scenę, przypominającą trupę rzemieślniczą ze Snu nocy letniej lub występy festynowe, czy wreszcie produkcje kabaretów studenckich z finałem kupletowym o motopompie.


Poskromienie złośnicy rozgrywa się u Hübnera - w remizie strażackiej. Jest to swoista komedia dell’arte amatorskiego zespołu Straży Pożarnej w Kaczym Dole. Mamy zatem najbardziej autentyczną zabawę w teatr, odgrywany przez członków orkiestry strażackiej, zgrywę, gdzie wszystkie chwyty sceniczne oraz wszelkie gatunki - od komedii po farsę, są dozwolone. Pożar uczuć, pożar namiętności - i ich gaszenie. Klamra spektaklu. Orkiestra gra, przebiera się w kostiumy z pseudoepoki, aktorzy bawią siebie oraz publiczność. Oto klasyk sprowadzony do warunków, w jakich sam ongiś występował. Uprawdopodobnienie sytuacji, w zetknięciu z podobną w naszych czasach, scenerią. Efekt tyle szokujący, co i zgodny z Szekspirem.

Tak więc Hübner zaprezentował współczesną wersję Szekspirowskiego teatru Globe. - Ostro, przekornie modelując obyczajową farsę Anglika przedstawiającego Włochów w polskiej remizie strażackiej. I cała historyjka poskramiania złośnic nabrała nowego smaku. Stała się strawna, a nawet pouczająca w swej absurdalnej wręcz śmieszności.

Wszyscy aktorzy wykazali tu sprawność warsztatową, odpowiednia do wyznaczonych im przez inscenizatora funkcji. Ta dyscyplina zespołu, przy równoczesnym rozmachu improwizacji komicznej, umowności zabawy w teatr - pozwala utrzymać cały spektakl w stylu jarmarcznego, plebejskiego humoru. Począwszy od Anny Polony (Kasia), Ewy Ciepieli (Blanka), Marty Stebnickiej (Wdowa-Dorota) - do Wojciecha Pszoniaka (Petrycy), Mariana Jastrzębskiego (Baptysta), Andrzeja Kozaka (Gremio), Jana Nowickiego (Lucencjusz), Stanisława Gronkowskiego (Grumio), Tadeusza Kwinty (Tranio), Tadeusza Jurasza (Kurtis), Kazimierza Kaczora (Hortensjusza), Aleksandra Fabisiaka (Biondello), Tadeusza Wesołowskiego (Wincencjusz), Wojciecha Ruszkowskiego (Bakałarz) i Michała Żarneckiego (Krawiec).

Bardzo dowcipne przystawki dekoracyjne oraz kostiumy zaprojektowali: Lidia i Jerzy Skarżyńscy, zaś oprawił całość w zgrabną muzykę – Lesław Lic.

Zdumienie (w sensie pozytywnym) budziły umiejętności gry na instrumentach dętych - aktorskiego zespołu, imitującego orkiestrę strażacką.
 

Jerzy Bober, Szekspir z ... motopompą, Gazeta Krakowska 1969, nr 92.

 

 

Animacje kostiumów

Narodowy Stary Teatr w Krakowie tel. 48 12 4228566, 48 12 4228020 wew. 134 fax 12 2927512 e-mail:muzeum@stary.pl
Copyright 2011