Przedstawienie:

Krum

Autor: Hanoch Levin przedstawienia tego autora >

Reżyser: Krzysztof Warlikowski przedstawienia tego reżysera >

Scenografia: Małgorzata Szczęśniak przedstawienia tego scenografa >

Obsada:

Krum: Jacek Poniedziałek przedstawienia >

Matka: Stanisława Celińska przedstawienia >

Truda: Maja Ostaszewska przedstawienia >

Dupa: Małgorzata Hajewska-Krzysztofik przedstawienia >

Cica: Danuta Stenka przedstawienia >

Tugati: Redbad Klynstra przedstawienia >

Taktyk: Marek Kalita przedstawienia >

Dulce: Zygmunt Malanowicz przedstawienia >

Doktor Szebojgan, Pielęgniarz, Fotograf, Fryzjer, Grabarz: Miron Hakenbeck przedstawienia >

Szkita: Paweł Kruszelnicki przedstawienia >

Felicja: Anna Radwan-Gancarczyk przedstawienia >

Bertoldo: Adam Nawojczyk przedstawienia >

* rola dublowana

 

przekład: Jacek Poniedziałek
muzyka: Paweł Mykietyn
reżyseria świateł: Felice Ross
realizacja projekcji: Paweł Łoziński
zdjęcia: Kacper Lisowski,
współpraca Anna Morawska
montaż: Rafał Listopad

Przedstawienie powstało w koprodukcji z TR Warszawa. (premiera 3 marca 2005 - TR Warszawa) 

Opis:

Krum to po hebrajsku kożuch na mleku. Krum to prawie czterdziestoletni mężczyzna powracający z zagranicy do Tel Awiwu, do peryferyjnej dzielnicy dzieciństwa. Krum to przedstawienie Krzysztofa Warlikowskiego o doświadczeniu smugi cienia, utraty młodzieńczej nieśmiertelności, złudzeń i miłości. (…)

Spektakl Warlikowskiego jest doskonały pod każdym względem. Piękny, dopracowany w najdrobniejszych szczegółach, uwodzący i hipnotyczny, słodki jak trucizna, która po połknięciu nie daje szansy na antidotum, nie przewiduje szczepionki na szczęście. To nowy teatr Warlikowskiego, któremu do tej pory obce zdawały się małe ludzkie sprawy i żywioł komiczny. Wyważenie elementów komicznych i smutnych, bo tragicznych w tekście ani w spektaklu właściwie nie ma, tworzy smutną komedię. A zarazem wielką opowieść o świecie pozbawionym wielkich narracji. Nowy jest też w tym teatrze ton sentymentalny, w pełni kontrolowany. To on stanowi działanie anestezjologiczne pozwalające przetrwać. Ale nie ratujące przed melancholią, czyli chorobą na rozpacz.

Mistrzostwo i zgranie aktorów można przyrównać do tego, z którym mieliśmy do czynienia w Oczyszczonych. Ale także w nim można dostrzec coś nowego: aktorzy tworzą postacie oddając im jak zawsze wszystko, co posiadają, jednocześnie jednak pozwalają postaciom zapanować nad sobą. Efekt jest taki, że widzowie niemal natychmiast zaczynają się identyfikować z bohaterami.

Ze smutku i śmiechu Kruma wytrąca się czyste piękno. Piękno smutku dostrzeżone przez dojrzałego mężczyznę, w którym gasną młodzieńcze płomienie, zostaje blask zachodzącego słońca. Dostrzeżone przez Kruma, grających w spektaklu aktorów, reżysera. Żadnych wielkich zdarzeń nie przewidziano. "Nie ma dla ciebie więcej zabawek na tym świecie" - powtarza Krumowi Matka. Nie ma życia gdzie indziej, tak jak nie ma go tutaj. Nawet magiczny Hilton jest pustką. Nadzieją, poza otępieniem, może być wspólnota. I jest. Nie tylko ta, która trwa w świecie Kruma, ale także ta, która rodzi się w tym teatrze.

Piotr Gruszczyński, Krum to ja, Tygodnik Powszechny 2005, nr 13.

Przedstawienie Krzysztofa Warlikowskiego jest jak zatrzymany kadr, stopklatka, utrwalona migawka z życia, a na kliszy można rozpoznać znajome twarze.(...) .

Przestrzeń projektu Małgorzaty Szczęśniak - niełatwo znaleźć dla niej porównanie w pracach polskich scenografów, w robionych tutaj i teraz przedstawieniach. Lżej byłoby szukać analogii w propozycjach artystów brytyjskich, a przede wszystkim niemieckich, chociażby stale współpracującej z Marthalerem Ann Viebrock. Mniejsza jednak o czysto teoretyczne porównania. Rzecz w tym, że pogrążając się w tej przestrzeni, widząc w zamykających ją z boku lustrach i szybach rozmazane i zniekształcone sylwetki ludzi ze sceny, zaczynamy szukać tam siebie. (…)

Jacek Poniedziałek z rozmysłem i do końca konsekwentnie pozbawia swego bohatera wyrazistych rysów.(...). To nie jest ktoś wyjątkowy, raczej jeden z wielu. (…) Człowiek bez właściwości mojej generacji. Podobny do nas aż za bardzo i dlatego bliski aż do bólu. Może dlatego po premierze tak wielu nagle poczuło się Krumami.

Artyści Teatru Rozmaitości (w przeważającej części) wsparci kolegami z krakowskiego Starego Teatru (spektakl powstał jako koprodukcja tych dwu scen i pokazywany jest, a raczej miał być, na przemian w obu miastach) grają tak, jak gdyby chcieli zostawić w tyle siebie oraz własne doświadczenia i wraz ze swymi bohaterami znaleźć się wobec widzów w punkcie zero. Bezbronni, jak zawsze w takich wypadkach bywa, uzbrojeni jedynie we własną ostateczną uczciwość. Dlatego Maja Ostaszewska (Truda) ma w oczach złość i znużenie małomiasteczkowej piękności, co już nie wierzy w odmianę losu. Dupa (Małgorzata Hajewska-Krzysztofik) w skórzanym stroju, z twarzą pokrytą ciemnym makijażem, wydaje się być jedną z kobiet Almodóvara. Jednak pod tą powierzchnią jest sama rozpacz, łaknienie czułości, chęć, by położyć się obok kogoś w ciepłej pościeli.

A Stanisława Celińska? Gra Matkę matek, Matkę ostateczną. Czasem potworną, rozrastającą się do gigantycznych rozmiarów, innym razem małą i bezbronną, patrzącą prosto w twarz starości. I jeszcze owa Cica Danuty Stenki, jeszcze Anna Radwan-Gancarczyk, Zygmunt Malanowicz, wszyscy inni. I dwie postaci, bo to już chyba nie role, zdumiewające. Taktyk Marka Kality bywa błaznem, lecz przede wszystkim rezygnuje z siebie. Towarzysząc kobiecie, zaprzecza sobie, nadstawiając policzek raz i drugi, znosząc szyderstwa i upokorzenia. A jednak pozostaje. Do niego należy finał.

I Redbad Klynstra jako Tugati. W nim zamyka się nieuchronność odchodzenia. Przerażająca śmieszność choroby, dojmujący smutek. I wreszcie najważniejsze - bezbrzeżny spokój wobec tego, czego zmienić niepodobna. Kiedy z głowy Tugatiego spada śmiertelny skalp...

(…) Autor scenicznego Krum a pokazał, że interesują go nie tylko ekstrema, bo prawdziwe życie może być zupełnie gdzie indziej. I jestem dziwnie pewien, że tym ostatnim przedstawieniem powiedział o sobie dużo więcej niż kiedykolwiek dotychczas. Zresztą nie tylko o sobie. Bo jest jak jest, a kropla wody na tafli szkła to jest czasem cały ocean.

Jacek Wakar, Kropla na szkle, Teatr 2005, nr 4/6.


Animacje kostiumów

Narodowy Stary Teatr w Krakowie tel. 48 12 4228566, 48 12 4228020 wew. 134 fax 12 2927512 e-mail:muzeum@stary.pl
Copyright 2011