Przedstawienie:

Trzeci akt według "Szewców"

Autor: Stanisław Ignacy Witkiewicz przedstawienia tego autora >

Reżyser: Jerzy Jarocki przedstawienia tego reżysera >

Scenografia: Jerzy Juk-Kowarski przedstawienia tego scenografa >

Obsada:

Księżna Irina Wsiewołodowna Zbereźnicka - Podberezka: Katarzyna Gniewkowska przedstawienia >

Puczymorda: Rafał Jędrzejczyk przedstawienia >

Kmiotek: Szymon Kuśmider przedstawienia >

Dziewka Bosa: Małgorzata Zawadzka przedstawienia >

Chochoł, Bubek: Krzysztof Stawowy przedstawienia >

Sajetan Tempe: Krzysztof Globisz przedstawienia >

Hiper-robociarz: Jerzy Trela przedstawienia >

Kmieć: Leszek Świgoń przedstawienia >

Józef Tempe: Jakub Snochowski przedstawienia >

Towarzysz X: Piotr Grabowski przedstawienia >

Lokaj Księżnej, Fierdusieńko: Jan Korwin - Kochanowski przedstawienia >

Prokurator Robert Scurvy: Jan Monczka przedstawienia >

Czeladnik II: Maciej Luśnia przedstawienia >

Czeladnik I: Radosław Krzyżowski przedstawienia >

Dziarski chłopiec: Dominik Stroka przedstawienia >

Dziarski chłopiec: Maciej Półtorak przedstawienia >

Towarzysz Abramowski: Tomasz Augustynowicz przedstawienia >

* rola dublowana

Opis:

 U Witkacego jest wiele spostrzeżeń dotyczących rewolucji, przemian społecznych, pewnej projekcji przyszłości. Jedną z jego wizji jest klęska indywiduum. Witkacy twierdzi, że to, co jest szczęściem dla ludzkości, niekoniecznie jest szczęściem dla „człowieka”. Przełożenie tego stwierdzenia na dzisiejsze czasy jest również możliwe poprzez odpowiedź na pytanie: czy dzisiaj człowiek nie jest w większym zagrożeniu, już nie z powodu komunizmu, lecz globalizacji? W jednym z utworów Witkacy zadaje pytanie: jeżeli indywiduum jemu współczesne jest nieszczęśliwe i ma być nieszczęśliwe, to kto będzie szczęśliwy, jeżeli ludzkość będzie szczęśliwa? Jest to pytanie o to, gdzie lokuje się szczęście? Druga próba zdefiniowania sensu życia jednostki dotyczy problemu transcendencji. W całej swojej twórczości, a więc także w „Szewcach”, Witkacy stwierdza, że coraz trudniej jest poszczególnemu człowiekowi dotknąć tajemnicy istnienia, zmierzyć się z nią, przeżyć coś na wielką skalę. Kiedyś religia, później filozofia stwarzały człowiekowi tę możliwość. Jednak według Witkacego już się wyczerpały i na koniec pozostała tylko sztuka. Ale i ona jest na wyczerpaniu. W tym stwierdzeniu tkwi również Witkacowski katastrofizm. (...) Jak zauważyła Małgorzata Szpakowska w artykule, którego fragment zamieszczamy w programie do przedstawienia, Witkacy dopiero dziś stał się naprawdę aktualny. W latach 50. torował drogę awangardzie, w 60. i 70. pogryzał i ośmieszał komunizm, natomiast w 80. był czołowym dramatopisarzem stanu wojennego. A gdy spełniło się to, przed czym przestrzegał, czyli dojście do demokratycznego społeczeństwa masowego, Witkacego przestano grać. Jeśli naszym przedstawieniem uda się przypomnieć Witkacego i jego uniwersalne przesłania, to wówczas jeden z celów zostanie osiągnięty.

 
Jerzy Jarocki, Perspektywa odwrócona, Dziennik Polski 2002, nr 91.
 
(…) Główny pomysł adaptacyjny Jarockiego - bo dramat uległ tu daleko idą­cej rekonstrukcji, (…) polega na uczynieniu z ma­terii aktu trzeciego rzeczywistości nadrzędnej. Teraźniejszości, z punktu widzenia której przywoływane są przeszłe wydarzenia. Szewcy są więc od razu przy władzy - prokurator Scurvy na łańcuchu pełza u ich stóp, okryty psim futrem, w błazeńskiej czapeczce na głowie. Ideowe spory, prześladowania polityczne, przewro­ty i rewolucje wydają się już bardzo odległe, niemal zmitologizowane. Sy­tuacja przewagi i politycznego trium­fu szewców jest jednak wysoce po­zorna. Zwycięscy proletariusze po­grążeni są w nudzie, w śmiertelnej stagnacji. Jakby przywaleni cielskiem niemej rzeczywistości, sparaliżowani siłą, której rozpoznać nie umieją. Wy­padki z przeszłości, przywoływane na scenie, mają dla nich sens dwojaki. Po pierwsze przerywają udrękę nudy, udowadniając, że praca, nędza i wal­ka zapewniały dużo więcej rozrywki niż szczyty władzy, o których marzy­li. Po wtóre, są one próbą zrozumie­nia, jak do tego wszystkiego doszło, kim w obecnej sytuacji są oni sami. Szewcy są zdezorientowani co do własnego statusu, nie wiedzą, na czym właściwie ich władza ma pole­gać - bo nie na rządzeniu przecież, tego przynajmniej ze sceny nie widać. Może więc "rządzą nami siły, których istoty nie znamy? I jesteśmy w ich rę­kach marionetkami tylko?" (…)
(…) Reżyserując "Szewców" różnie moż­na rozłożyć siły między postaciami, ich racjom przypisać większą albo mniejszą skuteczność. Jerzy Jarocki dramat Witkacego interpretuje po­przez postać Sajetana: jest on nie tyl­ko wyposażony w potężną osobo­wość, ale i jego świadomość jest jak­by spoiwem organizującym przedsta­wiony świat. Nie byłoby spektaklu w takiej formie, gdyby nie rola Krzysztofa Globisza , kolejna wybitna w jego dorobku, potwierdzająca po­zycję w czołówce polskich aktorów. Sajetan jest tutaj raczej artystą - rze­mieślnikiem, jak dawni malarze, filo­zofem z ludu, plemiennym mędrcem i prorokiem. Nie ma cech ani rewolu­cjonisty, ani polityka, a co najwyżej duchowego przywódcy. Sajetan jest nosicielem jakichś dawnych wartości, indywiduum o piekielnej mocy, które zawsze wyrasta ponad otoczenie i ni­gdy się do żadnych zmian nie dosto­sowuje.(…)
Jak odczytuje dziś „Szewców” Jerzy Jarocki? W jakieś mierze sztuka jest narodowym pamfletem na współczesnych Polaków, bo przecież szewcy przypominają chwilami dzisiejszych posłów, wyniesionych wolą ludu z zadłużonych gospodarstw rolnych do sejmu. Taka zaś władza, jakie społeczeństwo: niegdyś dzielne i krzepkie, dziś przestraszone, ogłupiałe, nie dorastające do sytuacji, usiłujące bełkotliwą mową dorozumieć się czegoś, dojść swoich praw. Ale spektakl dotyczy także problemów o skali szerszej niż tylko narodowa. Prawdziwego spełnienia prognoz Witkacego w rozwoju „mdłej demokracji”: bezideowej cywilizacji dobrobytu, trawionej od wewnątrz nudą, zjadającej własny ogon. Inni są w związku z tym finałowi „oni”. Na scenę wkraczają młodzi profesjonaliści, w szarych mundurach europejskich biurokratów. Unijni urzędnicy, specjaliści finansowi, przedstawiciele wielkich korporacji? Idealnie bezosobowi, wykonujący swoje czynności z rutyną, oni właśnie są zmumifikowanymi automatami, których przyszłego panowania tak się obawiał Witkacy.
 
Beata Guczalska, Wytrzymać istnienie, Teatr 2002, nr 4.

Animacje kostiumów

Narodowy Stary Teatr w Krakowie tel. 48 12 4228566, 48 12 4228020 wew. 134 fax 12 2927512 e-mail:muzeum@stary.pl
Copyright 2011