Przedstawienie:
Happy End
Autor: Dorothy Lane przedstawienia tego autora >
Reżyser: Zygmunt Hübner przedstawienia tego reżysera >
Scenografia: Wojciech Krakowski przedstawienia tego scenografa >
Obsada:
Ćma: Marta Stebnicka przedstawienia >
Jane: Hanna Smólska przedstawienia >
Miriam: Margita Dukiet przedstawienia >
Hannibal: Tadeusz Malak przedstawienia >
Johnny: Tadeusz Jurasz przedstawienia >
Bill : Ryszard Filipski przedstawienia >
Sam : Franciszek Pieczka przedstawienia >
Doktór Nakamura : Antoni Pszoniak przedstawienia >
Jim : Stanisław Gronkowski przedstawienia >
Bob: Józef Morgała przedstawienia >
Nieznajomy I : Marian Słojkowski przedstawienia >
Nieznajomy II : Władysław Olszyn przedstawienia >
Major: Marian Jastrzębski przedstawienia >
Lilian *: Romana Próchnicka przedstawienia >
Lilian *: Anna Seniuk przedstawienia >
Jane : Barbara Bosak przedstawienia >
Mary : Krystyna Ostaszewska przedstawienia >
Kate : Krystyna Brylińska przedstawienia >
Policjant: Józef Dwornicki przedstawienia >
Miriam : Ewa Kamas przedstawienia >
Komisarz: Wojciech Łodyński przedstawienia >
* rola dublowanaOpis:
Myślę, że Stary Teatr im. H. Modrzejewskiej dokonał słusznego wyboru – sięgając po te nie graną w Polsce sztukę. Wystawiono ją w dobrym momencie i niezwykle starannie. A najważniejsze, że ta premiera łączy walory artystyczne oraz ideowe – z bardzo dobrą formą rozrywkową. Happy End zyska na pewno uznanie każdego widza. Od znakomitej, wpadającej w ucho muzyki Kurta Weilla w opracowaniu A. Mundkowskiego do pomysłowej oprawy scenograficznej Wojciecha Krakowskiego. Od dowcipnie poprowadzonej, z wdziękiem starego kina, reżyserii Zygmunta Hübnera do wyrównanej i na dobrym poziomie utrzymanej gry aktorskiej. Z wyróżniającymi się rolami dziewczyny – porucznika Armii Zbawienia, które dublują w spektaklu: Romana Próchnicka i Anna Seniuk. Doprawdy byłbym w kłopocie – której z obu odtwórczyń postaci Lilian przyznać pierwszeństwo. I nie uczynię tego – ponieważ obie wniosły na scenę odrębne, a jednak równoważne wartości aktorskie. Próchnicka była dojrzalsza, bardziej z celnego portretu satyrycznego i zadziwiała pięknie brzmiącą interpretacją songów. Seniuk natomiast zaprezentowała nadzwyczaj zgrabne połączenie dziecinnej naiwności z ekspresją uroczego cwaniaka w spódnicy. Radzę obejrzeć obie obsady widowiska! Bardzo dobry styl, wręcz kabaretowy, zademonstrowała „Ćma” - Marta Stebnicka. Także rola gangstera Billa – leżała „jak ulał” na Ryszardzie Filipskim. A tu jeszcze Franciszek Pieczka, a Marian Jastrzębski, a Antoni Pszoniak, czy wreszcie S. Gronkowski, J. Morgała, T. Malak, T. Jurasz, M. Słojkowski, W. Olszyn, W. Łodyński i J. Dwornicki … No i Margita Dukiet wraz z Ewą Kamas (barmanki) oraz zabawne funkcjonariuszki Armii Zbawienia: Barbara Bosak, Krystyna Ostaszewska i Krystyna Brylińska. Nie mówiąc o zespole instrumentalistów j. Bednarczyka (trąbka).
Jerzy Bober, Recenzja z "happy endem", Gazeta Krakowska 1966, nr 84.
Oglądałem niedawno w krakowskim Teatrze Starym zabawną komedię muzyczną Happy End, która pewna scena wydała mi się charakterystyczna. Opiera się ona na zasadzie kontrastu. Do meliny gangsterskiej W Chicago wkracza grupa osobliwych postaci. To Lilian Holliday, młoda drobna, uśmiechnięta kobieta, w mundurze porucznika Armii Zbawienia. Jest mniej nieświadoma tajemnic tej spelunki, niżby się mogło wydawać. Ale wchodzi w swą rolę. Wiara w ludzi wypełnia jej serce. Ta wiara usposabia ją optymistycznie. Uratowanie ludzi pogrążonych w zbrodni wymaga, w oczach Lilian, tylko uwierzenia w ład i harmonię, której symbolem może się stać uniform nowej krucjaty. (…) Na afiszu figurowała Doroty Lane. Dziennikarze myśleli, że to Amerykanka. Próbowali ją odszukać, robić wywiady. Nie mogli znaleźć. Nic dziwnego; nie było jej wcale. Pseudonim krył spółkę młodej literatki, Elżbiety Hauptmann i Brechta.
Wojciech Natanson, "Happy End" i "Mizantrop", Teatr 1966, nr 12.
Spektakl w Teatrze Starym jest widowiskiem malowniczym, pełnym ruchu i muzyki, zupełnie nieźle wykonanej. Melodie Weilla łatwo wpadają w ucho, ich niedzisiejszy, jazzowy kształt budzi odległe skojarzenia. W ich takt śpiewają bohaterowie, a śpiewają songi, które zrobiły ogromną karierę, np. „Sourabaya Johnny”, wykonany z dużym wdziękiem przez Annę Seniuk (Lilian). Nie najgorzej idzie również Ryszardowi Filipskiemu (Bill), choć w całości aktorskiego wyrazu nie wykorzystał on możliwości swojej roli. Najbardziej podobała mi się para „starych wyjadaczy” sceny – Marian Jastrzębski (Major Armii Zbawienia) i Marta Stebnicka (Ćma vel Szara Dama, postrach gangsterów, w spódnicy). Stebnicka zwłaszcza w finale, pokazała młodszym wigor, jakiego im nie stało. Jastrzębski ze swoją bródką i w mundurze zbawcy ludzkości jest chyba najbardziej komediową postacią w tej przecież komedii. (…) Ładne są ewolucje taneczne, które opracowała Zofia Więcławówna. Większość z nich jest syntezą tego, co tańczyli nasi ojcowie, kiedy gorszono się jeszcze tangiem i fokstrotem. (…) Kostiumy pomysłowe i malownicze. Całość bawi, choć mogłaby o wiele więcej, gdyby była lepiej doszlifowana. W każdym razie powodzenie, jakim cieszy się opowieść o latach gangsteryzmu, prohibicji, Armii Zbawienia i nowej ery masowych fascynacji w USA jest usprawiedliwione z wielu względów, i można ją każdemu polecić.
Jan Pieszczachowicz, Krakowski "Happy End", Echo Krakowa 1966, nr 83.
Video
Animacje kostiumów

Fotografie (11)
Wkładka obsadowa (1)
Scenografie (0)
Kostiumy (0)
Plakaty (1)
Wideo (0)
Animacje kostiumów (0)