Przedstawienie:

Zbrodnia i kara

Autor: Fiodor Dostojewski przedstawienia tego autora >

Reżyser: Andrzej Wajda przedstawienia tego reżysera >

Scenografia: Krystyna Zachwatowicz przedstawienia tego scenografa >

Obsada:

Porfiry Pietrowicz: Jerzy Stuhr przedstawienia >

Razumichin: Krzysztof Globisz przedstawienia >

Mikołaj: Andrzej Hudziak przedstawienia >

Sonia Marmieładow (od 02.88): Dorota Segda przedstawienia >

Koch : Ryszard Łukowski przedstawienia >

Prochowicz: Juliusz Grabowski przedstawienia >

Zamiotow: Jan Monczka przedstawienia >

Rodion Raskolnikow: Jerzy Radziwiłowicz przedstawienia >

Mieszczanin: Kazimierz Borowiec przedstawienia >

Sonia Marmieładow: Barbara Grabowska-Oliwa przedstawienia >

* rola dublowana

Opis:

/…/ W adaptacji Wajdy pominięte jest wszystko, co w istocie zbędne. Dostojewski jest bodaj jedynym pisarzem, który na takich zabiegach korzysta. Jego tajemnica tkwi w dialogu/…/ Wajda niemal wszystko sprowadził do dialogu Pofirego z Raskolnikowem, została czysta gra idei, choć nie jest to gra wypreparowana. Kilka znaków mówi wystarczająco dużo.

        Krystyna Zachwatowicz zbudowała świat obrzydliwy. Wszystko jest sklecone na scenie, także prowizoryczna widownia dla kilkudziesięciu osób. Więc ciasno, poczucie zduszenia. Aktorzy plują nam w twarz. Toczy się gra, która ani przez chwilę nie podlega skłamaniu ( w takiej odległości nie można kłamać) i zarazem w każdej chwili odsłania swoją tajemnicę ( w takiej odległości wyłażą bebechy teatru). W pierwszej części publiczność siedzi bliżej proscenium , patrzy w głąb sceny , od miejsca gry dzieli barierka. Z prawej strony: pomieszczenie zamknięte ze wszystkich stron , prawie budka. To pokoik Porfirego. Gdy otworzą się drzwi, widać wnętrze: parę sprzętów, stolik, krzesła, sofa, jakaś etażerka. Na stoliku samowar, puste butelki po winie, resztki jedzenia; pod stolikiem niezmywalne talerze. O podobnych wnętrzach mówi się dziś: ogólny syf.
    Z lewej strony pomieszczenie większe. Od kulis i od głębi sceny, a także częściowo od strony widowni ( jakby fragment „czwartej ściany” ) pomieszczenie wydzielone jest przez oszklone ścianki; szyby w ściankach nie myte od lat, pokryte brudem jak samochody, na których palcem pisze się „brudas”. W pomieszczeniu: fotel, biurko. To  kancelaria Porfirego, który mieszka tuż obok, przez ścianę. Zresztą z mieszkania prywatnego do pokoju przesłuchań prowadzą drzwi. W istocie więc nic tu nie jest prywatne. Wszystko na służbie ( w pokoju Porfirego zostanie ukryty świadek , żeby podsłuchiwać zeznania Raskolnikowa). Gdy parawan zasłoni biurko, wniesie się stół i lampę, pokój przesłuchań zmienia się w norę Soni.
    Tak jest w części pierwszej. W drugiej plan zostanie odwrócony. Tym razem publiczność siedzi w głębi sceny , znów oddzielona barierką, która – teraz to już oczywiste – jest znakiem sądu, publiczność pełni tu rolę ławy przysięgłych. Plan gry bliżej proscenium. Z prawej pokoik Raskolnikowa, z lewej - Soni, później urząd Porfirego. Wreszcie cały plan gry zmieni się w salę sądową. Raskolnikow opowie o przebiegu zbrodni publiczności, policjant będzie demonstrował dowody rzeczowe.
      Ale jest jeszcze coś: w głębi planu, czyli w istocie na proscenium, jest na wpół wyciemniony, pusty krajobraz z samotnym drzewkiem. Wygląda tak, jakby mieli tam za chwilę zagrać Godota. Posłuży w finale. Światło wyłoni białą płaszczyznę syberyjskiego archipelagu. Po śniegu, w gęstej zadymce skuty Raskolnikow prowadzi taczkę. Zjawia się Sonia, przynosi termos i Biblię. Może rozmawiają, może milczą. Po chwili zadymka opada, rozsuwa się teatralna kurtyna, odsłania puste fotele na widowni.
       Gdyby Dostojewski nie napisał Biesów, Raskolnikow byłby tylko gówniarzem. Tak jest potworem. U Wajdy są dwa potwory na scenie, każdy inny i każdy równie odpychający. Najkrócej można tak rzecz ująć: Wajda pokazuje konflikt inteligencji z intelektem. Inteligentny Porfiry spotyka intelektualnego Raskolnikowa, jeden działa w ramach stabilnego systemy, drugi ten właśnie system chce przekroczyć. Wobec tego obaj są równorzędnymi partnerami w grze. /…/ Porfiry Jerzego Stuhra jest artystą w swoim zawodzie. Gra, to pewne. Stuhr gra, że gra, od początku wie wszystko, pasjonuje go rozgrywka. Zmienia nawet kostium. W pierwszej scenie widać go po przepitej nocy, jest rozmamłany, w szlafroku. Udaje prywatność, dłubie w nosie. Jak to przy pogawędce. Ale jego prywatne mieszkanie jest urzędem, a urząd jest mieszkaniem, funkcje miejsc tracą znaczenie, śledztwo trwa wszędzie. Umysł pracuje na permanentnej służbie. I nawet gdy Porfiry krztusi się ze śmiechu, kaszle charka, to przecież udaje, robi sztuczki, żeby zyskać na czasie, przez chwilę pomyśleć. Później gdy przytrzymuje Raskolnikowa w pokoju przesłuchań, wygląda jak reżyser w dniu premiery, jakby miał się ukazać do oklasków. Bo rozmowa z Raskolnikowem jest przez Porfirego wyreżyserowana, ma swoją dramaturgię i punkt kulminacyjny; ukryty za drzwiami czeka świadek. Tylko przypadek burzy plan.
W drugiej części Porfiry wystąpi w mundurze. Ale wtedy gra jest zakończona, Raskolnikow nie ma ruchu. Rola Stuhra jest chwilami przerysowana, nigdy jednak nie zbliża się do karykatury. To byłoby za łatwe. Jeśli Porfiry momentami bywa pajacem , to z wyrachowania. Na jednym piętrze gra, na drugim sam siebie obserwuje. Potworność polega na tym, że robi to wszystko z zamiłowania, kocha swoją ofiarę miłością oprawcy./…/
Potworność Raskolnikowa polega na czymś innym: im bardziej dręczy go fakt przekroczenia, tym bardziej arogancko się buntuje. Gryzie go jednocześnie robak serca i robak mózgu. Rola Radziwiłowicza każe wątpić, że Raskolnikow się przeanieli. Przyznał się przed ludźmi, ale jest to przyznanie się przeciwko ludziom, kompromis z normami społecznymi, na które się nie godzi. /…/. 
 
Janusz Majcherek, Temat na inne opowiadanie, Teatr 1985, nr 1.

Animacje kostiumów

Narodowy Stary Teatr w Krakowie tel. 48 12 4228566, 48 12 4228020 wew. 134 fax 12 2927512 e-mail:muzeum@stary.pl
Copyright 2011