Przedstawienie:

Dwóch na słońcach swych przeciwnych Bogów, czyli Uczta Grudniowa 1840 r.

Autor: Marek Miller przedstawienia tego autora >

Reżyser: Mikołaj Grabowski przedstawienia tego reżysera >

Obsada:

Jedna z postaci: Jerzy Trela przedstawienia >

Jedna z postaci: Jan Peszek przedstawienia >

Jedna z postaci: Ryszard Łukowski przedstawienia >

Jedna z postaci: Tadeusz Huk przedstawienia >

Jedna z postaci: Leszek Piskorz przedstawienia >

Jedna z postaci: Mikołaj Grabowski przedstawienia >

* rola dublowana

opacowanie muzyczne: Mieczysław Mejza
Mieczysław Mejza - fortepian
Michał Chytrzyński/Tomasz Góra - skrzypce
 

Opis:

Kolejny sceniczny Polaków portret własny Mikołaja Grabowskiego. Marek Miller z reporterską pasją zebrał rozproszone relacje uczestników wieczoru imieninowego ku czci Adama Mickiewicza, który odbył się 25 grudnia 1840 r. w Paryżu. Doszło wtedy do pojedynku poetyckiego na improwizacje między autorem "Pana Tadeusza" a jego młodszym kolegą po piórze Juliuszem Słowackim. W wydarzeniach owej nocy legenda zderza się z historią, tworząc ironiczną opowieść o polskim losie.

„Uczta grudniowa to jedno z najbardziej intrygujących wydarzeń w historii polskiej literatury i dziejów paryskiej emigracji. Odbyła się 25 grudnia 1840 r., podczas wieczoru z okazji imienin Mickiewicza. Podczas tego spotkania doszło do pojedynku na improwizacje między autorem "Dziadów", już wówczas niekwestionowanym mistrzem i wieszczem, a Juliuszem Słowackim, młodym, niezbyt lubianym poetą. Wszyscy goście tego wieczoru byli pod ogromnym wrażeniem pojedynku; powstało kilkadziesiąt relacji (często ze sobą sprzecznych). Marek Miller, dziennikarz prowadzący zajęcia z reportażu na Wydziale Dziennikarstwa UW, zebrał te relacje, które ułożyły się w niezwykle ciekawy i żywy reportaż, wiele mówiący tak o literaturze romantycznej, jak i o kondycji ówczesnej emigracji. Mikołaj Grabowski zrealizował "Ucztę grudniową" skromnie, w konwencji czytanej prezentacji. Bierze w niej udział sześciu aktorów: Jerzy Trela, Jan Peszek, Tadeusz Huk, Mikołaj Grabowski, Leszek Piskorz, Ryszard Łukowski.(…)

Joanna Targoń, Pojedynek wieszczów w Telewizji Kraków, Gazeta Wyborcza 2006, nr 72.

 

 

Reżyser Mikołaj Grabowski postarał się o ascetyczną oprawę widowiska. Około czterdziestu uczestników uczty jest reprezentowanych przez sześciu aktorów, siedzących za skromnie nakrytym stołem. Nie ma ścisłego podziału ról, każdy zdaje relacje głosami różnych świadków. Jedynie czasami, gdy fragment poetyckiej improwizacji przytaczany jest we w miarę wiernym zapisie, Jerzy Trela wypowiada się kwestiami Mickiewicza, a Mikołaj Grabowski - Słowackiego.

Powagę emigracyjnego spotkania już na wstępie zakłócił typowy polski brak umiejętności porozumienia w kwestii wyboru przewodniczącego. Zebrali się sami zacni, więc co robić, by nie urazić kogoś znaczącego. Salomonowym wyrokiem znaleziono pewnego... Włocha, który zagaił, mimo że jego francuski budził rozbawienie. Po nim zabrzmiał gitarowy "Mazurek Dąbrowskiego". Wreszcie podniósł się zza stołu młody, blady i gniewny Słowacki. Popłynęły strofy improwizacji, w której hołd złożony solenizantowi Adamowi zawierał sporo zaprawionych goryczą dygresji. Tyle mówił o wielkości poezji Mickiewicza, ile o swojej. Nie do końca rozpoznanej, zrozumianej i docenionej. Kiedy skończył i usiadł, zapanowało krępujące milczenie. Poderwał się jednak znowu, by wyrzec pojednawczo, że czuje się niby łodyga utrzymująca dwa kwiaty: jeden zazdrości, ten wszakże już więdnie, a drugi, wciąż rozkwitający - podziwu dla największego ze słowiańskich poetów. Zebrani odetchnęli z ulgą.

Mickiewicz z należytą powagą przypomniał, jak pochylał się nad chłopięcymi wierszami Juliusza, które jego matka przesłała mu do oceny. Odpowiedział młodszemu koledze po piórze, że jego poezja jest dlań jak wspaniała świątynia, która czeka, by wprowadzić doń Boga Miłości. Wtedy dopiero przestanie być mroczna, a stanie się naprawdę wielka. Mowa poetów nie ograniczała się, oczywiście, do personalnych wycieczek - często uderzała w nutę patriotyczną. W końcu padli sobie w ramiona, by następnie już się nie rozstawać. Przechadzali się i rozmawiali do ok. drugiej w nocy.

Słowacki improwizował wolno, jakby z trudem, ale nikt nie zanotował jego słów, Mickiewicz - potoczyście. Swoisty pojedynek wieszczów wywarł na zebranych wstrząsające wrażenie. Doszło m.in. do kilku innych spontanicznych wypowiedzi, uniesień, a nawet omdleń.

Obie improwizacje były zasadniczym daniem uczty wystawionej ku czci Mickiewicza. Uchwalono też, by tydzień później, w Nowy Rok, uhonorować go srebrnym pucharem. I tu także miała miejsce wzniosła improwizacja mistrza Adama oraz... Franciszka Grzymały, który zacukawszy się przy drugiej zwrotce, wyjął z kieszeni surduta rękopis swojej "improwizacji" i, ku uciesze zebranych, doczytał ją do końca. Czy Słowacki był przy tym obecny, nie wiadomo. Spory uczonych trwają do dziś. Przedstawienie miało charakter "czytania" sztuki. Obok reżysera i Jerzego Treli wystąpili także: Tadeusz Huk, Ryszard Łukowski, Jan Peszek i Leszek Piskorz. Materiał jest na tyle bogaty, ciekawy poznawczo i zaskakujący, że stanowi jakby jeden z etapów "opisu obyczajów", jaki Mikołaj Grabowski od lat z powodzeniem funduje rodakom.(…)

J.R. Kowalczyk, Pojedynek wieszczów oczami świadków, Rzeczpospolita 2006, nr 25.

 

Animacje kostiumów

Narodowy Stary Teatr w Krakowie tel. 48 12 4228566, 48 12 4228020 wew. 134 fax 12 2927512 e-mail:muzeum@stary.pl
Copyright 2011